Zaprosiliśmy do naszej debaty osoby, które zajmują się na uczelni różnymi dziedzinami, patrzą na uniwersytet z różnych punktów widzenia, osoby w różnym wieku, które różni perspektywa spojrzenia na omawianą problematykę. Uznaliśmy, że tylko wtedy nasza rozmowa będzie miała sens
– mówił prof. Krzysztof Pabis otwierając dyskusję i zapraszając publiczność w auli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnego UŁ do jej wysłuchania.
Uczestnicy debaty: dr hab. Agnieszka Kurczewska, prof. UŁ, z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ; dr Joanna Miksa, adiunktka w Katedrze Etyki UŁ; prof. dr hab. Jarosław Płuciennik, kulturoznawca, literaturoznawca i kognitywista, profesor nauk humanistycznych na UŁ, dr hab. Krzysztof Pabis, prof. UŁ, zoolog, entomolog, i Jarosław Brodecki, student biologii na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UŁ, młody naukowiec i przyrodnik, odpowiadali na pytania prowadzących debatę doktorantki Oleny Dubchak (SDNH UŁ) i Sebastiana Piskorskiego (SDNŚiP UŁ). Oto niektóre z nich i fragmenty odpowiedzi uczestników debaty:
Czy w świecie zdominowanym przez wskaźniki i ewaluacje jest jeszcze miejsce na przyjemność z uprawiania nauki?
Prof. Jarosław Płuciennik: Raczej na pasję niż przyjemność, bo ponosimy także porażki na drodze do odkrywania prawdy. Myślę, że prawda, jej poszukiwanie przez naukowca, jest zawsze w centrum uwagi. Szkoda tylko, że parametryzacja przykrywa naszą drogę do tej prawdy, bo musimy karmić system publikacjami. Cieszę się, że zaistniała opozycja względem parametryzacji, czyli swego rodzaju macdonaldyzacji uniwersytetów.
Czy współczesna nauka nie wpada w pułapkę nadmiernej specjalizacji?
Prof. Krzysztof Pabis: Gdy zaczynałem, nie wszyscy publikowali intensywnie, ale mieli szeroką wiedzą o swojej dziedzinie. W kolejnych latach obserwowałem tendencję, która zaczęła prowadzić do zajmowania się coraz węższymi wycinkami nauki; niepokojące było gubienie przez naukowców szerszego kontekstu. Dziś widzę młodych doktorów zoologii, którzy o tej zoologii coraz mniej wiedzą, co uniemożliwia podniesienia ich badań na wyższy poziom. To jest dopuszczalne w instytucie badawczym, ale przecież uniwersytet ma dzielić się wiedzą, a więc powinniśmy dostrzegać szerszy kontekst. Przecież nasza wiedza musi być opowiadana... Uniwersytet powinien kształcić tak, byśmy mieli szersze spojrzenie na zoologię, ale i na naukę w ogóle. My biolodzy skorzystalibyśmy z doświadczeń nauk humanistycznych, lub z zainteresowania sztuką. Jako naukowcy powinniśmy łączyć siły i poszerzać własną wiedzę, jak najczęściej zaglądać tam, gdzie nie czujemy się bezpiecznie, wychodzić ze strefy komfortu.
Coraz więcej mówi się o zaangażowaniu uczelni w komercjalizację badań, startupy, biznes...
Prof. Agnieszka Kurczewska: Współpraca z otoczeniem, jak ten proces nazywam, to wciąż jest temat, który wymaga zagospodarowania. Dobra wiadomość jest taka, że obszar ten jest nieograniczony, w przeciwieństwie do nauki i kształcenia. Ogranicza nas w zasadzie tylko własna pomysłowość. Ale wciąż jednak wymaga on odczarowania i zaprzyjaźnienia się z nim. Pozauczelniane działania związane przedsiębiorczością niepotrzebnie łączy się z ideą uniwersytetu jako korporacji – dostawcy usług edukacyjnych klientowi, czyli studentowi przez naukowca jako przedsiębiorcę. Taka definicja to pomyłka. Uczelnia to nie tylko produktywność, efektywność i najlepiej zysk. Nie można rozumieć jej czysto biznesowo. Każda uczelnia powinna jednak przedsiębiorczość wdrażać. Myślę też, że jesteśmy zbyt surowi w ocenach współpracy z otoczeniem. To co działo się w tym obszarze 10, 20 lat temu, a to jak dziś umiemy nawiązywać relacje z otoczeniem, to jest przepaść. Kiedyś biznes widział w uczelni dostarczyciela siły roboczej, dziś jest to partnerstwo i zrozumienie. Doceńmy to, co udało nam się zrobić.
Jak zachęcać młode osoby studiujące i doktoryzujące się do kariery naukowej? Czy jest to zadanie dla uniwersytetów, czy dla szkolnictwa podstawowego i średniego?
Jarosław Brodecki: Ciekawość świata powinna być budowana już na wcześniejszych etapach edukacji. Jednak w przypadku uczniów z mniejszych miejscowości czy wsi i potencjału tamtejszych szkół jedyną szansą rozwinięcia zainteresowania nauką jest kontakt z uczelnią. Otwarcie uczelni na młodych, pozytywnie zakręconych jest często decydującym momentem, bo w szkole mogą tego nie znaleźć.
Czy powinniśmy traktować AI w edukacji jako sprzymierzeńca, a nie zagrożenie. Jak nie zastępować narzędziami AI samodzielnego myślenia studentów? Czy uczelnie są na to gotowe?
Dr Joanna Miksa: Kiedy wynaleziono druk, książka, która dziś wywołuje tylko pozytywne konotacje, także powodowała lęk. Skończyło się komunikowanie na żywo, zastąpiła ja książka. Druk był wynalazkiem, który otworzył wiedzę dla wszystkich, zaostrzył reformację, praca wydawcy była zadaniem niebezpiecznym, a uniwersytet przestał mieć monopol na wiedzę. Oswojenie tej sytuacji ludzkości zajęło sto lat.
W przypadku sztucznej inteligencji też czeka nas bardzo długa droga tworzenia reguł dla tego narzędzia, które może być stosowane w bardzo różnych celach. W wielu obszarach pogorszy, w wielu polepszy rzeczywistość. Na uniwersytecie AI jest sojusznikiem, ale może być też wrogiem, że wspomnę o zagrożeniu plagiatem i łatwości generowania tekstów z jej wykorzystaniem. A to przecież tekst pisany własnoręcznie uczy samodzielnego myślenia. Może powinniśmy zacząć sprawdzać umiejętność logicznego myślenia studentów przez debaty, a nie poprzez prace pisemne?
To tylko niewielka część zagadnień dotyczących przyszłości uczelni poruszonych w ponaddwugodzinnej, szalenie ciekawej dyskusji.
Zapraszamy do obejrzenia zapisu wideo całej debaty
Materiał, redakcja i zdjecia: Biuro Prasowe UŁ
Wideo: Maciej Fornal (Centrum Komunikacji Marki UŁ)